Adwent i dawne zwyczaje przedświąteczne

Początek grudnia w liturgii katolickiej kojarzony jest z adwentem (łac. adventus - przybycie) zaczynającym się w czwartą niedzielę przed Bożym Narodzeniem. W tym czasie obowiązywały kiedyś zakazy. Nie wolno było urządzać w adwencie zabaw, wesel, chrzcin. Nakazywano wstrzemięźliwość w jedzeniu, niekiedy post. Poszczono na ogół w środy, w piątki, a zdarzało się, że i poniedziałek był bezmięsny. Nie wolno było też w adwencie wychodzić w pole, by nie „niepokoić ziemi”. Mówią o tym przysłowia: „kto ziemię w adwent pruje, ta mu trzy lata choruje” lub „w adwenta spoczywa ziemia święta”. Na przełomie listopada i grudnia w niektórych częściach Polski zakończenie wszelkich prac polowych sygnalizowano trąbieniem w rogi (na południu), graniem na ligawkach (na Mazowszu), na trombitach (na Podhalu) i na bazunach (na Pomorzu). Zwyczaj zakazywał wówczas przędzenia lnu czy wełny. Zabraniano też szycia, wyszywania, wykonywania jakichkolwiek robótek ręcznych. Niektóre z tych zwyczajów adwentowych przetrwały do dnia dzisiejszego, większość jednak odeszła w zapomnienie.

Nadal wzorem dawnych lat okres poprzedzający święta Bożego Narodzenia jest czasem przygotowań i oczekiwania. Radość do tej poważnej atmosfery wprowadzały niektóre dni, np. świętego Mikołaja (6 grudnia). Legenda wywodzi go najczęściej z greckiego miasta Petery, chociaż na przełomie III i IV wieku był on biskupem Miry (w Licji, na południu Azji Mniejszej). Jego kult rozpowszechnił się najwcześniej w Bizancjum. Na Zachód przeniknął nieco później (bo od 1087 r. ), gdy relikwie św. Mikołaja przeniesiono do Bari we Włoszech. Świętego Mikołaja uważano za duszpasterza doskonałego - obdarowującego swych podopiecznych darami ducha, serca i sakiewki. Uznawano go także za cudotwórcę. Na południowych i wschodnich terenach naszego kraju, także na Białorusi, na Ukrainie i w Rosji znany jest też jako patron pasterzy oraz opiekun dzikich, drapieżnych zwierząt, szczególnie wilków. Zwyczaje „mikołajkowe”, korzeniami tkwiące w tamtych wierzeniach, dzisiaj przybrały zupełnie nieobrzędowe formy. Tradycja ta ma dopiero kilkadziesiąt lat. Tydzień po św. Mikołaju obchodzono dzień św. Łucji (13 grudnia). Jej imię (łac. Lucia, bliska jest słowu lux - światło) wiązano z nadzieją na powrót jasności.

Wróżono też o pogodzie w nadchodzącym roku, o przyszłych plonach. W dawnej Polsce po św. Łucji rozpoczynało się roznoszenie przez księży opłatków (łac. oblatum oznacza dar ofiarny) . 25 grudnia to dzień narodzin Boga. Do IV wieku Boże Narodzenie obchodzono dopiero 6 stycznia. Później przeniesiono je na 25 grudnia. Tradycja wymagała, by powoli przygotować ludzi do wkroczenia w święto. W obrzędowym kalendarzu dniem uroczystego wstępu jest Wigilia Bożego Narodzenia.

Nazwa „wigilia” pochodzi od słów łacińskich: vigiliare – czuwać oraz vigilia – czuwanie, straż nocna, warta. Wigilię polską cechuje pełne emocji oczekiwanie na wielkie święto Narodzenia Bożego i jednocześnie wielkie i niepowtarzalne uroczyste święto rodzinne o bardzo pięknej i bogatej obrzędowości. W dawnej Polsce Wigilia Bożego Narodzenia uważana była za dzień, którego przebieg decydować miał o przebiegu całego roku. Należało zatem przeżyć go w zgodzie, spokoju i okazywać sobie jak największą życzliwość. Od dzieci wymagano posłuszeństwa i szczególnej grzeczności. Tłumaczono im, że jeśli w dniu wigilii nie zasłużą na karę, unikną także kar, napomnień i klapsów w ciągu roku. Niegdyś w dniu wigilii mężczyźni zwyczajowo udawali się na połowy i polowania. Wierzono, że w tym dniu z pewnością powrócą do domu ze zwierzyną i sieciami pełnych ryb. Wróżyło to im także udane polowania i obfite połowy w ciągu roku. Natomiast w domach – podobnie jak w naszych czasach – od wczesnego świtu trwały rozliczne przygotowania. Wszystkie czynności gospodarskie musiały być zakończone przed zapadnięciem zmroku, przed wieczerzą. Jak Wigilia to na pewno musiał być, tak jak i dzisiaj stół przykryty białym, zazwyczaj lnianym obrusem. Pod obrus wkładano garść siana. W kącie izb stawiano snop nie młóconego zboża, który spełniał rolę i magiczną i zarazem ozdobną. W Wigilię jadano dania postne. Najczęściej przyrządza się na Wigilię 12 dań, bo tylu apostołów poszło za Chrystusem.

W zależności od regionu i zamożności przyrządzano ryby, grzyby, kasze, potrawy z miodu i maku. Na wschodnich terenach Polski najważniejszą potrawą była kutia (gotowana pszenica, czasami kasza albo nawet ryż, zmieszana z miodem i niekiedy z bakaliami). Gotowano ją raczej w wiejskich chatach, niż we dworach. Przy stole pozostawiano wolne miejsce i nakrycie. Wraz z zapadnięciem zmroku, gdy błysnęła pierwsza, zgodnie z zapisem biblijnym w czasie narodzenia Jezusa nad grotą w Betlejem, świecąca wielkim światłem gwiazda, siadano do wigilijnej wieczerzy. W całej Polsce wieczerzę wigilijną poprzedza ceremonia dzielenia się opłatkiem, świętym chlebem na znak pojednania, miłości, przyjaźni i pokoju. Po zakończonej wieczerzy, kiedy obdzielono już jadłem zwierzęta i gdy dopełnione zostały wszystkie inne zwyczaje wigilijne, odpoczywano i śpiewano kolędy. Starzy ludzie powiadali, że w świętą noc Bożego Narodzenia każde stworzenie powinno cieszyć się z Narodzenia Pańskiego, a także, że o północy zwierzęta rozmawiają ze sobą ludzkim głosem. W niektórych regionach Polski już w wieczór wigilijny, ale zawsze po wieczerzy odwiedzali domy pierwsi goście przebierańcy – kolędnicy. Zarówno dawniej jak i dziś Wigilię zamyka uroczysta msza nocna – pasterka (nazywana też mszą anielską), która rozpoczyna dzień i wielkie święto Bożego Narodzenia.